W ostatnim czasie światło dziennie ujrzało tajemnicze nagranie, którego głównym bohaterem jest łoś. Zwierzę miało stać się ofiarą drutu kolczastego, który został umieszczony przez wojsko na granicy polsko-białoruskiej. Sprawę od razu skomentowały takie portale, jak Gazeta Wyborcza, czy Onet. Jednak – jak się okazuje – informację o martwym zwierzęciu udostępnił białoruski reżim Łukaszenki. Nagranie w żadnej mierze nie odzwierciedla rzeczywistości, ponieważ nie pochodzi z tego roku.
Białoruskie media podały, że zwierzę próbowało przedostać się na terytorium Polski na odcinku przejścia granicznego „Bielany” w Grodnie. Niestety, miało rzekomo umrzeć parę metrów dalej od ran ciętych. Część drutu miała pozostać w ciele zwierzęcia, co powodowało cierpienie łosia aż do samej śmierci. Białoruskie media dodały, że to już trzeci taki przypadek, gdy jakieś zwierzę ginie w wyniku działań mających na celu ochronę granic Unii Europejskiej. Pani Edyta Żemła – dziennikarka Onetu – napisała na swoim profilu na twitterze o śmierci zwierzęcia. Dodała, że umiejscowienie w tamtym miejscu drutu kolczastego to barbarzyństwo i brak wyobraźni.
Tę informację od razu zdementowało Ministerstwo Obrony Narodowej.
Jak się okazuje, grafika z martwym łosiem pochodzi sprzed lat i stanowi wyraz białoruskiej propagandy, mającej na celu oczernienie polskiej polityki. Drut, umieszczony na granicy polsko-białoruskiej, posiada specjalne zabezpieczenia, aby żadne zwierze nie ucierpiało w przypadku zetknięcia z nim. Tym samym, MON podaje, że drut pozostaje nienaruszony i nie istnieją żadne dowody na śmierć jakiegokolwiek zwierzęcia w wyniku zetknięcia z drutem. Mariusz Błaszczak podaje na swoim profilu na twitterze, że zabezpieczenia są budowane po obu stronach drutu.
Podsumowując, informacje o śmierci łosia na granicy polsko-białoruskiej spowodowanej przez drut kolczasty to fake newsy i manipulacja. W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Fałszywa informacja została rozpropagowana przez białoruski reżim.
Źródła:
https://niezalezna.pl/411367-losiem-w-plot-onet-i-gazeta-wyborcza-za-bialoruskimi-mediami
fot.: pixabay