Od początku debaty dotyczącej wypowiedzenia Konwencji stambulskiej narosło wokół niej wiele fake-news’ów. Wypowiedzenie Konwencji jako legalizacja przemocy domowej czy dozwolona prawem przemoc raz w roku to tylko niektóre z informacji, które pojawiły się w Internecie. Ponadto treść dokumentu została błędnie przetłumaczona na język polski, a jej rozwiązania dublują prawo obowiązujące w Polsce od lat.

W ostatnim czasie wielkie wzburzenie wywołuje temat Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, zwanej potocznie Konwencją stambulską (lub Konwencją genderową). Jest to dokument opracowany przez Radę Europy teoretycznie jako narzędzie mające na celu przeciwdziałanie przemocy, ochronę ofiar i utworzenie mechanizmów ścigania sprawców, które do podpisu udostępnione zostało 11 maja 2011 r. w Stambule, a do roku 2020 podpisane zostało przez 45 państw i Unię Europejską. Analizując dokładnie samą treść Konwencji widać jednak, że pod pozorem realizacji szczytnych haseł ukryto ogromną ilość ideologicznych działań.

Jeszcze przed ratyfikowaniem Konwencji przez Polskę, wzbudzała ona wiele emocji, a ze względu na jej treść uformowało się grono przeciwników, wśród których znalazł się m.in. Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, który już wtedy w swoich eksperckich raportach alarmował o niebezpieczeństwie jakie niesie za sobą przyjęcie umowy. Zarzutami prawników z Ordo Iuris względem Konwencji były m.in.: marginalizacja innych czynników przemocowych takich jak różnego rodzaju uzależnienia, wyniszczanie rodziny, negacja tradycyjnego modelu rodziny, marginalizacja przedmiotowego przedstawiania kobiecej seksualności w mediach, o których Konwencja – przepełniona jedynie treściami dotyczącymi przemocy względu na różnicę płci – całkowicie zapominała.

Poza Instytutem w opozycji do przyjęcia Konwencji stanęła również Międzynarodowa Koalicja w Obronie Rodziny (składająca się organizacji pozarządowych z wielu krajów Europy, zrzeszających osoby działające w obronie tradycyjnej rodziny, praw kobiet oraz wolności wyznania) oraz Maciej Wojewódka  (działacz społeczny, zajmujący się ochroną praw i interesów dzieci, którego inicjatywa nagrodzona została przez Komisję Europejską i Ministerstwo Edukacji Narodowej – jako lider Europejskiego Roku Kreatywności i Innowacji – w Polsce, w kategorii inicjatywy społeczne), który zarzucał umowie międzynarodowej sprzeczność z ratyfikowaną wcześniej przez Polskę Konwencją o Prawach Dziecka oraz Traktatem o Unii Europejskiej i wewnętrznym prawem państw członkowskich.

Strona Polska pomimo głosów sprzeciwu ratyfikowała Konwencję 13 kwietnia 2015 r. jako osiemnasty kraj z rzędu. Podpis pod dokumentem złożył Prezydent Bronisław Komorowski. W roku 2020 Instytut Ordo Iuris podjął kolejną próbę związaną z wycofaniem Konwencji stambulskiej, stworzył wnioski na potrzebę postępowania przez Trybunałem Konstytucyjnym dotyczącego stwierdzenia niekonstytucyjności Konwencji stambulskiej, wciąż prowadzi kampanie informacyjne, które mają na celu uświadomić zagrożenia płynące z konwencji oraz namawia do poparcia petycji „Tak dla rodziny, nie dla gender”.

Dzięki działaniom Komitetu „Tak dla rodziny, nie dla gender” powstała petycja, której celem jest wypowiedzenie przez Polskę Konwencji stambulskiej i zastąpienie jej treści Międzynarodową Konwencją Praw Rodziny. Wzburzenie treścią petycji wśród środowisk lewicowych ze względu na jej niezgodność z ich poglądami, wywołało falę hejtu skierowanego w stronę Komitetu i Instytutu Ordo Iuris oraz spowodowało wytworzenie się ogromu fake-news’ów, których część chcemy dziś odkłamać.

  1.  Polskie „dziurawe” prawo?

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,26190050,brudy-pierzcie-w-domu-co-prawicy-przeszkadza-w-konwencji.html

„(…) Wypowiedzenie Konwencji dałoby sprawcom przyzwolenie, a ofiarom całkowicie odebrałoby wolną wolę i drogę ucieczki. (…)”

W raporcie z 2014 r. dotyczącym Konwencji stambulskiej Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris wskazał polskie przepisy odpowiadające przepisom Konwencji, które poza kwestiami czysto ideologicznymi, których nie brakuje w Konwencji, pokrywały się z jej treścią, a ponadto funkcjonowały w Polsce od wielu lat, przyjęcie Konwencji oznaczałoby więc zdublowanie obowiązującego prawa pod pretekstem jego poprawy i unowocześnienia. Wypowiedzenie jej z punktu widzenia prawnego nie zmieni sytuacji rodziny dotkniętej problemem uzależnień. Warto zaznaczyć również, że jedyną metodą walki z przemocą domową zawartą w treści Konwencji jest walka ze stereotypami dotyczącymi płci. Całkowicie pominięto inne czynniki powodujące przemoc domową (takie jak np. uzależnienia, z którymi mamy do czynienia zdecydowanie najczęściej).

„Budując swoją retorykę na ideologicznej walce płci, Konwencja całkowicie pomija realne przyczyny przemocy, które wynikają w rzeczywistości z patologii życia społecznego. W Konwencji nie znajdziemy przepisów dotyczących np. zwalczania zjawiska alkoholizmu, narkomanii czy innych uzależnień, seksualizacji wizerunku kobiety czy postulatów wzmacniania więzi rodzinnych.” – komentuje Karolina Pawłowska, dyrektor Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris w wywiadzie dla portalu Polonia Christiana.

  • Legalizacja przemocy?

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,26157025,rzad-chce-wypowiedziec-konwencje-antyprzemocowa-w-warszawie.html

Wypowiedzenie Konwencji zalegalizuje przemoc domową.

Przemoc domowa nie jest legalna w świetle Konstytucji RP, ratyfikowanych umów międzynarodowych oraz ustaw, które obowiązują w Polsce. Warto zaznaczyć ponadto, że sama treść Konwencji nie rozwiązuje całości problemu przemocy domowej. Skupia się jedynie na przemocy względem kobiet, całkowicie negując fakt istnienia przemocy domowej względem mężczyzn. Jednocześnie walczy z przemocą wybiórczo. Za przemoc domową uznaje tylko tą, która oparta jest na kryterium płci, całkowicie pomijając problem uzależnień, naruszenia trwałości czynników chroniących rodzinę, obecność przemocy w środkach masowego przekazu czy seksualizację wizerunku kobiety w przestrzeni publicznej.

  • „Atak” na religię oraz ideologia?

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1486907,konwencja-stambulska-przemoc-wobec-kobiet-polskie-prawo-protesty.html

Konwencja to nie atak na religię – to twierdzenie zmanipulowane. Dokument mówi wyraźnie, że nic nie może być usprawiedliwieniem przemocy, w tym także tradycja, kultura i religia.

Konwencja stambulska zawiera zapisy mające na celu zakazanie usprawiedliwiania przemocy popełnionej w imię honoru (jak w państwach, w których obowiązuje muzułmańskie prawo szariatu), warto jednak zaznaczyć, że przepisy te nie mają wobec Polski zastosowania, ponieważ w polskim systemie prawnym nie przewiduje się usprawiedliwienia przemocy domowej w imię honoru jednej ze stron. Czyżby było to zabezpieczenie przed potencjalnym niebezpieczeństwem związanym z promowanym przez lewicę „multi-kulti”, w którym mogłoby dojść również do przeniesienia obcej kultury prawnej do Europy?  Warto zauważyć, że Konwencja ma ewidentnie ideologiczny charakter, który przejawia się m.in. poprzez wskazanie (art. 3(c) Konwencji) ideologicznej definicji płci społeczno-kulturowej, która całkowicie pomija kwestię płci biologicznej, a tym samym uderza również u samych podstaw w religię, w której rozpoznaje się jedynie kobietę i mężczyznę, wedle ich cech biologicznych, fizycznych i charakterologicznych.

  • Przemoc ze względu na płeć – szczególnie powszechna?

https://oko.press/o-co-chodzi-z-56-plciami-w-konwencji-stambulskiej-nie-ma-o-tym-slowa/

Przemoc ze względu na płeć jest specyficznym i szczególnie powszechnym rodzajem przemocy.

Badania wielu instytutów naukowych wskazują na to, że Polska jest krajem o jednym z najniższych lub najniższym współczynniku przemocy względem kobiet. Według badań Agencji Praw Podstawowych, Polskę charakteryzuje najniższy w Europie wskaźnik przemocy względem kobiet, wynoszący 19 proc., kiedy unijna średnia tego wskaźnika wynosi 33 proc.

  • Podpisali tekst, który źle przetłumaczyli?

Okazuje się, że problem z Konwencją stambulską leży u samych podstaw, ponieważ jej treść została błędnie przetłumaczona na język polski. Oryginał dokumentu (który jest wiążący dla stron podpisujących umowę – w tym dla Polski) sporządzony został w języku angielskim i francuskim, a następnie jego treść została przetłumaczona na język polskim celem opublikowania go i podpisu. Nikt nie spodziewał się jednak, że w Dzienniku Ustaw pojawi się tekst niezgodny z oryginałem, a ponadto odmienny od tekstu opublikowanego na stronie internetowej Rady Europy. Polska przeprowadziła proces ratyfikacyjny z użyciem tekstu, który był odmienny od oryginału.

„Błędne tłumaczenie niesie za sobą niebagatelne konsekwencje. Ocena stopnia wykonania postanowień Konwencji przez Polskę będzie dokonywana właśnie z uwzględnieniem tekstu anglojęzycznego oraz francuskojęzycznego, ponieważ wynika to z zasad obowiązujących na mocy Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów. Przypomnieć też należy, że wady związane z tłumaczeniem i samo wprowadzenie konstrukcji gender do prawa krajowego stały się przyczyną uznania Konwencji stambulskiej za niekonstytucyjną przez bułgarski Trybunał Konstytucyjny” – komentował mec. Bartosz Zalewski z Centrum Analiz Legislacyjnych Instytutu Ordo Iuris.

  • Dozwolona przemoc raz w roku?

https://wyborcza.pl/7,162657,26127685,protesty-wyborcze-sa-konieczne-pis-zrobil-wszystko-zeby-pozbawic.html

Przemoc zostanie usankcjonowana raz w roku, „na wzór kremlowski”.

Najciekawszy (i najbardziej absurdalny) fake-news, który niestety znalazł odbicie w dyskusjach w sieciach społecznościowych dot. Konwencji stambulskiej opublikowany został przez portal Wyborcza.pl, gdzie w wywiadzie mającym na celu zachęcanie do składania protestów wyborczych, Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet opisuje w sposób charakterystyczny co najmniej dla pisarza książek akcji przyszłość polskim pod obecnymi rządami. W komentarzu nie brakuje oczywiście mrożącego krew w żyłach odwołania do wzorców rosyjskich, w tym do karania za nieheteronormatywność oraz legalizacji przemocy domowej.

Ten pozornie błahy komentarz odbił się echem w sieciach społecznościowych i przesłany plotkarskim głuchym telefonem między internetowymi grupkami lewicy. Co najciekawsze, z czasem treści te powielać zaczęła nawet ich autorka. Czy była tego świadoma, czy podłapała jedynie internetowy bakcyl? – tego nie wiemy.

Gwoli zakończenia sztuki absurdu warto przypomnieć, że na mocy obowiązującego polskiego prawa – w tym umów międzynarodowych, którymi związana jest Polska – nie jest dozwolona żadna przemoc – nawet raz w roku. 

Zniekształcenie prawdziwego przekazu pochodzącego od przeciwników Konwencji prowokuje sytuację, w której musieliby się oni publicznie tłumaczyć, z postulatów, których nie popełnili i nie wypowiedzieli.

Wszelkiego rodzaju komentarze dot. Konwencji stambulskiej wynikają w większości przypadków z nieznajomości jej treści. Osoby, które dają się ponieść politycznym emocjom bez zastanowienia podejmują przedkładane im argumenty, w wielu wypadkach całkowicie niezgodne z prawdą. Tego typu działania powinny wzbudzać w obserwatorach szczególną ostrożność ze względu na fakt, że część z kwestii Konwencji jest broniona bez względu na merytoryczne kontrargumenty, które w prawidłowym układzie rzeczy powinny wywoływać szczególne zastanowienie. Debata dotycząca Konwencji stambulskiej wprost ujawnia polaryzację polskiego społeczeństwa, a momentami obojętność wobec faktów, która dotyka osoby podejmujące bezwzględną walkę w obronie swoich interesów.

Michał Naszkiewicz

Źródło: ordoiuris.pl/wyborcza.pl/oko.press/gazetaprawna.pl

Fot.pixabay.pl