Według portalu OKO.press, Komisja Europejska wystosowała „przełomowy” list stanowiący interwencję w sprawie rzekomo tworzonych w Polsce tzw. stref wolnych od LGBT. Jak czytamy, niektórym polskim samorządom miałoby grozić nawet odebranie funduszy unijnych. Zbadaliśmy tę sprawę, a wnioski, jakie płyną z merytorycznej analizy dokumentu, różnią się od tych przedstawionych przez portal. Po pierwsze, listu nie skierowała Komisja Europejska, tylko dwaj jej przedstawiciele, a po drugie w Polsce nie ma „stref wolnych od LGBT”. O środki unijne też możemy być spokojni.
Unijni urzędnicy zatroskani regionalnymi uchwałami
Przede wszystkim nie sposób uzasadnić zawartej w artykule tezy, że to Komisja Europejska wystosowała list, o którym mowa. Autorzy pisma skierowanego do marszałków sejmików województw lubelskiego, łódzkiego, małopolskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego to unijni urzędnicy: Marc Lemaître – Dyrektor Generalny Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej Komisji Europejskiej oraz Joost Korte – Dyrektor Generalny Dyrekcji ds. Zatrudnienia, Spraw Społecznych i Włączenia Społecznego w Komisji Europejskiej.
Wbrew tezom dziennikarzy OKO.press żaden z polskich samorządów nie ogłosił się „strefą wolną od LGBT”. Władze wspomnianych województw przyjęły jedynie prorodzinne uchwały. W łódzkiem była to (zmodyfikowana) Samorządowa Karta Praw Rodzin, a w pozostałych przypadkach uchwały o niepopieraniu politycznych postulatów ruchu LGBT. Kartę wdrożoną w województwie łódzkim portal OKO.press określił jako „homofobiczny” ekwiwalent wyżej wskazanych uchwał.
Autorzy listu uważają, że sejmiki wskazanych województw przyjęły „dyskryminacyjne deklaracje, stanowiska lub uchwały skierowane przeciwko osobom LGBT”. Jak dalej wskazują, uchwały mają rodzić „obawę obywateli o dyskryminację ze strony instytucji, pobicie przez innych obywateli lub utratę pracy”. W liście napisano również, że sejmiki uznały obecność osób identyfikujących się z ruchem LGBT „za niepożądaną na zarządzanych przez siebie obszarach”, co miałoby spowodować zablokowanie przekazywania środków z unijnej polityki spójności, jeśli będą one wydawane z pogwałceniem europejskich przepisów. Akty zawierające deklarację polityczną nie mogą jednak stanowić podstawy do przyznania lub odebrania jakichkolwiek uprawnień czy przywilejów. Nie wprowadzają one nowego prawa, więc w ich przypadku nie można mówić o dyskryminacji kogokolwiek.
Przepisy europejskie rzekomo naruszane samorządowymi uchwałami
Według rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1303/2013 z 17 grudnia 2013 r., operacje z EFSI (Europejskich Funduszy Strukturalnych i Inwestycyjnych) są zgodne z obowiązującymi przepisami prawa unijnego i krajowego odnoszącymi się do jego stosowania. Autorzy listu wskazują w tym miejscu na art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, który stanowi, że Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne państwom członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.
Ponadto, zgodnie z art. 7 wspomnianego rozporządzenia, państwa członkowskie i Komisja zapewniają uwzględnianie i propagowanie równości mężczyzn i kobiet oraz punktu widzenia płci w trakcie przygotowywania i wdrażania programów, w tym w odniesieniu do monitorowania, sprawozdawczości i ewaluacji. Państwa członkowskie i Komisja podejmują odpowiednie kroki w celu zapobiegania wszelkim formom dyskryminacji ze względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną podczas przygotowania i wdrażania programów. W procesie przygotowywania i wdrażania programów należy w szczególności wziąć pod uwagę zapewnienie dostępności dla osób z niepełnosprawnościami. Autorzy listu wskazali, że przedmiotowe uchwały mogą także potencjalnie naruszać Dyrektywę ustanawiającą ogólne warunki ramowe równego traktowania w zakresie zatrudnienia i pracy.
Ocena „przełomowości” listu oraz rzetelności zawartych w nim tez
Portal OKO.press wyraził we wspomnianym artykule opinię, jakoby treść listu była przełomowa. Za niedostrzeżone wcześniej novum uznano przytoczenie przez autorów listu przepisów obowiązujących od 2013 r., które wskazują, że operacje przeprowadzane z EFSI są zgodne z przepisami prawa unijnego oraz krajowego odnoszącymi się do jego stosowania. Wynika z tego, że środki mogą zostać przekazane na projekt, umowę, przedsięwzięcie lub grupę projektów, które nie tylko przyczyniają się do osiągnięcia wyznaczonych celów, lecz także są zgodne z prawem UE. Przepis ten przewiduje zapobieganie wszelkim formom dyskryminacji na etapie przygotowywania i wdrażania konkretnych programów, a nie działań podejmowanych przez samorząd niezależnie od nich. Ponadto, owo „zapobieganie dyskryminacji” ma zastosowanie jedynie do środków pochodzących z EFSI. Co jednak najważniejsze, zgodnie z art. 19 tegoż rozporządzenia, to państwo członkowskie, a nie organy Unii Europejskiej, ocenia spełnienie warunków wstępnych w skali całego programu.
Państwa członkowskie oceniają (…) czy warunki wstępne określone w odpowiednich przepisach dotyczących poszczególnych funduszy (…) mają zastosowanie do celów szczegółowych, do których dąży się w ramach priorytetów ich programów, oraz czy mające zastosowanie warunki wstępne zostały spełnione (art. 19).
Uchwały o niepopieraniu politycznych postulatów ruchu LGBT
Kluczowe dla właściwej oceny jest zbadanie, czy uchwały podjęte przez wskazane sejmiki województw faktycznie dyskryminują mniejszości. Uchwały wdrożone przez sejmiki województw lubelskiego, małopolskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego to deklaracje polityczne sprzeciwiające się „działaniom zorientowanym na promowanie ideologii ruchów LGBT”, której cele „naruszają podstawowe prawa i wolności, gwarantowane w aktach prawa międzynarodowego, kwestionują wartości chronione w polskiej Konstytucji, a także ingerują w autonomię wspólnot religijnych”. Akty zawierające deklarację polityczną nie stanowią podstawy prawnej nałożenia jakichkolwiek obowiązków lub przyznania albo odebrania uprawnień. Nie tworzą one nowych, ani nie usuwają dotychczas istniejących stosunków prawnych, przez co nie można ich uznać za akty stanowienia albo stosowania prawa – co nie budzi wątpliwości w orzecznictwie. W efekcie, nie sposób mówić w tym wypadku o dyskryminacji kogokolwiek. Widać jasno, że opinia wyrażona przez autorów listu jakoby uchwały miały „skutkować obawą obywateli o dyskryminację ze strony instytucji, pobicie przez innych obywateli lub utratę pracy”, a organy przyjmujące uchwałę „uznawały obecność osób LGBT za niepożądaną na zarządzanych przez siebie obszarach” oparta jest wyłącznie na przypuszczeniach, nieporozumieniach czy wręcz świadomych przekłamaniach, nie ma potwierdzenia w faktach oraz skutkuje fałszywymi oskarżeniami.
Dyskryminacja oznacza zatem nienadające się do zaakceptowania tworzenie różnych norm prawnych dla podmiotów prawa, które powinny być zaliczone do tej samej klasy (kategorii), albo nierówne traktowanie podobnych podmiotów prawa w indywidualnych przypadkach, gdy zróżnicowanie nie znajduje podstaw w normach prawnych. (Wyrok TK z dnia 15 lipca 2010 r., K 63/07).
Uchwały te stanowią jedynie głos w debacie publicznej dotyczący politycznych postulatów ruchu LGBT, które to popierane są zarówno przez osoby heteroseksualne, jak i te prowadzące homoseksualny styl życia. Głos ten jest o tyle cenny, że z jednej strony pochodzi od demokratycznie wybranego organu, zaś z drugiej stanowi emanację politycznych poglądów osób zasiadających w sejmiku, dzięki czemu wyborcy będą mogli dokonać lepszej oceny kandydatów w kolejnych wyborach.
Samorządowa Karta Praw Rodzin czy samorządowa uchwała anty-LGBT?
Sejmik Województwa Łódzkiego przyjął 28 stycznia 2020 r. zmodyfikowaną Samorządową Kartę Praw Rodzin. Dokument ten powstał w oparciu o szereg przepisów Konstytucji RP, powtarzając ich brzmienie i w ten sposób afirmując dobra chronione konstytucyjnie. Normy ujęte w Karcie to przede wszystkim art. 18 (zasada ochrony małżeństwa, rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa), art. 71 ust. 1 (prawo rodziny do pomocy ze strony państwa) czy art. 72 ust. 1 (zasada ochrony praw dziecka). Karta ma charakter deklaracji moralnej, ideowej, dlatego też nie rodzi prawnego obowiązku podjęcia konkretnych działań przez samorząd, który ją przyjął. Karta wskazuje jedynie kierunki możliwych, zgodnych z prawem działań, które są aprobowane przez samorząd lokalny, dlatego nie ma charakteru normatywnego i nie może być kwestionowana prawnie.
Afirmowana w Samorządowej Karcie Praw Rodzin ochrona i opieka nad małżeństwem jako związkiem kobiety i mężczyzny, rodziną, macierzyństwem i rodzicielstwem, a także uwzględnianie dobra rodziny w polityce społecznej i gospodarczej stanowią realizację przepisów Konstytucji RP i są korzystne dla całego społeczeństwa, stąd nie dyskryminują żadnej grupy społecznej. Ponadto w Karcie nie ma zapisów, które zmieniałyby sytuację prawną osób pozostających we wspólnym pożyciu w ramach związków innych niż małżeńskie, w tym w układach homoseksualnych.
W związku z tym, że uchwały, na które powołują się autorzy listu, stanowią jedynie deklaracje działań politycznych, które zakładają realizację norm Konstytucji RP, nie istnieje prawna możliwość pozbawienia Polski środków europejskich. By tak się mogło stać konieczne jest wykazanie naruszenia konkretnego przepisu prawnego. Przywołana w liście dyrektywa 2000/87/WE została implementowana do polskiego porządku prawnego Ustawą z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania (Dz.U. 2016 poz. 1219 t.j. ze zm.). Opisane wyżej uchwały sejmików województw nie naruszają żadnego z przepisów tej ustawy.
Prorodzinne samorządy to strefy wolne od LGBT?
Jak zostało wyżej wykazane, uchwały przyjmowane przez napiętnowane w liście sejmiki województw nie dotyczą osób, które sympatyzują z postulatami politycznymi ruchu LGBT. Skąd zatem pomysł, aby nazywać samorządy je przyjmujące „strefami wolnymi od LGBT”? Oczywiście, mogło dojść do nieporozumienia albo błędu w tłumaczeniu. Być może autorzy listu zaufali niewłaściwym osobom, nie weryfikując w ogóle treści uchwał. A może zapoznali się z treścią uchwał i z dobrego serca oraz z potrzeby sumienia napomnieli młodszą siostrę w Unii Europejskiej (bo na pewno nie w Europie), że tak się nie robi? Sądzę jednak, że problem jest dużo poważniejszy, cywilizacyjny. Po prostu wróciliśmy do czasów, gdy obraz dominuje nad słowem i ma wywoływać określone skojarzenia u wszystkich, do których dociera. Dzięki temu długi, specjalistyczny tekst uchwały zostanie oceniony wyłącznie przez pryzmat grafiki dodanej do komentarza liczącego nie więcej niż 280 znaków.
W grudniu 2019 r. Parlament Europejski przyjął rezolucję potępiającą tworzenie w Europie „stref wolnych od LGBT”. W kolejnym miesiącu tablice „strefa wolna od LGBT” zostały powieszone przez aktywistę ruchu LGBT Bartosza Staszewskiego przy wjeździe do miast, które przyjęły uchwały sprzeciwiające się realizacji politycznych postulatów ruchu LGBT. Ten sam aktywista 17 czerwca 2020 r. spotkał się z Prezydentem RP Andrzejem Dudą na zaproszenie Prezydenta (takie to właśnie w Polsce mamy wykluczanie z życia społecznego osób o skłonnościach do zachowań homoseksualnych).
Jesteśmy bezpieczni
Żadna z uchwał stanowiących przedmiot krytyki unijnych urzędników nie dyskryminuje osób sympatyzujących z ruchem LGBT ani w ogóle nikogo. Są to deklaracje polityczne kolegialnego organu (a ten wypowiada się w formie uchwały) dotyczące możliwych kierunków przyszłych działań. Dopiero czyny wyrażające się w stanowieniu lub stosowaniu prawa mogą podlegać badaniu pod kątem dyskryminacji kogokolwiek.
Jak zostało wykazane, w obecnym stanie prawnym nie ma także zagrożenia w postaci zablokowania transferu unijnych środków do Polski. Trudno zatem zgodzić się z opinią, że omawiany list dwóch unijnych urzędników jest „przełomowy”, podobnie jak z tezą o rzekomym wykluczaniu z życia społecznego osób sympatyzujących z postulatami ruchu LGBT. Zresztą, gdyby w Polsce osoby o skłonnościach do zachowań homoseksualnych były faktycznie dyskryminowane, już dawno znalazłby się precedens, który pozwoliłby uruchomić wydarzenia podobne do tych, jakie obecnie obserwujemy za Oceanem. Jeśli samorządy przyjmujące uchwały afirmujące normy konstytucyjne nazywa się „strefami wolnymi od LGBT” i na siłę trzeba szukać powodów do tego, by drugoplanowi urzędnicy brukselscy napominali działania polskich organów, to znak, że jesteśmy bezpieczni. Jeszcze.
Łukasz Bernaciński
Autor jest prawnikiem, doktorantem w zakresie nauk prawnych, współpracownikiem organizacji pozarządowych. Prywatnie fan kawy i jeżdżenia w zakrętach szybciej niż na prostej. Po godzinach śpiewa kołysanki i wyszukuje perełki filmowe.
Źródła:
https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32013R1303&from=EN
https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:12016M/TXT&from=EN
https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32000L0078&from=PL
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/2C9857844D
https://ipo.trybunal.gov.pl/ipo/Sprawa?sprawa=4491&dokument=5762&cid=1
https://www.arslege.pl/zasada-ochrony-rodziny/k15/a5249/
https://www.arslege.pl/zasada-dobra-dziecka/k15/a5303/
https://www.arslege.pl/zasada-dobra-rodziny/k15/a5302/
http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20102541700