Inicjatywa obywatelska „Stop LGBT” to według redakcji OKO.press i Gazety.pl projekt „homofobiczny” i „dyskryminujący”, a jej zapisy są „wprost wyjęte z putinowskiej Rosji”. Episkopat Polski prosząc o wsparcie projektu Kai Godek zbulwersował środowiska lewicowe. Media podały więc fake news jakoby projekty był planem daleko idącego ograniczenia praw obywatelskich. Na parafiach, które biorą udział w zbieraniu podpisów próbuje się wywrzeć nacisk poprzez ich piętnowanie w Internecie.
Inicjatywa ustawodawcza „Stop LGBT” rozpoczęta została pod koniec lutego br. przez Fundację Życie i Rodzina (znaną z obrony m.in. tradycyjnej rodziny, życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci). Jest to odpowiedź na zwiększającą się wciąż nachalność środowisk LGBT, chęć dodatkowego uprzywilejowanie ich, coraz bardziej wulgarne manifestacje, uderzające w prawa i odczucia społeczeństwa oraz projekty środowisk LGBT stojące w sprzeczności do Konstytucji RP oraz polskiego prawa rodzinnego. Działacze Fundacji Życie i Rodzina zauważają, że: „Ideologia LGBT szkodzi młodzieży, rodzinie i całemu społeczeństwu” – taką informację znaleźć można na stronie internetowej Fundacji.
Wokół inicjatywy obywatelskiego „Stop LGBT” wielokrotnie robiło się głośno, tym razem stało się tak ze względu na działania podjęte przez Episkopat Polski, a tak właściwie bp. Artura Mizińskiego – sekretarza generalnego Episkopatu, który przesłał do biskupów diecezjalnych informację dot. projektu „Stop LGBT”, przypomniał, że podpisy w związku z inicjatywą ustawodawczą mogą być zbierane na terenie kościołów oraz zaproponował „rozważenie ewentualności przychylnego podejścia do tej sprawy”, co spowodowało wielkie zbulwersowanie środowisk LGBT oraz innych osób przychylnych „tęczowej rewolucji”.
Kościół nie może zajmować stanowiska?
Warto przypomnieć, że słowo „kościół” to tak właściwie określenie związku wyznaniowego funkcjonującego zgodnie z przepisami prawa – w Polsce, podobnie jak w większości krajów na świecie, zasady jego działania określa prawo – przede wszystkim Konstytucja RP – gwarantująca wolność sumienia i wyznania, ale również ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania. Kościół (w tym Kościół Katolicki) jest więc organizacją, która kieruje się własną doktryną religijną, sprawuje właściwy dla siebie kult oraz – co ważne – określa zasady moralne, którymi kierować powinni się wierni. Ponadto może posiadać swoje osoby prawne, za pośrednictwem których działa w kwestiach majątkowych. Kościół jest w gruncie rzeczy organizacją społeczną, której celem jest kierowanie się określoną doktryną i szerzeniem określonych zasad moralnych. Dla Kościoła Katolickiego jednym ze zbiorów zasad moralnych jest Dekalog, który określa za pomocą dziesięciu zdań – przykazań, prawo Boże. Wśród znanych powszechnie przykazań znajdują się przecież m.in. takie jak piąte: „Nie zabijaj.” i szóste: „Nie cudzołóż.”, które w prosty sposób przekazują moralną naukę Kościoła Katolickiego. W tym miejscu można byłoby oczywiście przywołać ich więcej, jednak te dwa – ze względu na swoją prostotę i dobitność – nie wymagają żadnej dodatkowej szczegółowej wiedzy, więc ich treść powinna być zrozumiała bez większego problemu dla każdego człowieka.
Nikogo nie powinna więc dziwić sytuacja, w której Kościół Katolicki poprzez Episkopat Polski zaznajamia swoich biskupów i wiernych o treści projektu, który w założeniu realizować ma cele zgodne z moralnością katolika. Kościół jako organizacja religijna i społeczna ma przecież prawo uczestniczyć w debacie publicznej – w Polsce obowiązuje przecież, przywoływana tak często przez środowiska lewicowe, wolność słowa. Posiada ją zatem również Kościół oraz jego wierni, którzy chętni są do pielęgnowania w sobie moralności, której tezy zapisane zostały na kamiennych tablicach – tutaj znowu mamy do czynienia z wolnością sumienia i wyznania (wszystkie zapisane wprost w Konstytucji RP – również bardzo lubianej i często przywoływanej przez środowiska lewicowe). Nauka Kościoła nakazuje katolikowi szanować ludzkie życie, wskazuje jak powinna wyglądać rodzina oraz uczy jak żyć uczciwie i godnie. Należy na gruncie obowiązującego prawa pozwolić Kościołowi Katolickiemu na wyrażanie swoich poglądów na tematy społeczne, w tym na popieranie lub nie popieranie inicjatyw obywatelskich, które są wynikiem działalności obywateli chcących zmiany.
Nikt nikogo do niczego nie zmusza…
Oczywiście sugestia Episkopatu Polski nie była poleceniem. W liście (jak podała redakcja Gazeta.pl) poproszono jedynie o „rozważenie ewentualności przychylnego podejścia do sprawy”, pozostawiając kwestię sumieniu biskupa diecezjalnego oraz zainteresowanych wiernych, ponadto znalazły się przecież miejsca, w których podpisy nie były zbierane. Sformułowania użyte przez redakcję OKO.press, że jest „oburzające zachęcanie wiernych do podpisywania projektu, który dyskryminuje i tak rażąco narusza fundamentalne prawo demokracji, jakim jest wolność zgromadzeń” imputuje cechy, których projekt nie posiada. Pomimo tego, projekt jest zgodny z nauką, którą usłyszeć można w Kościele, ale sam Kościół nie zmusza żadnego ze swoich wiernych do złożenia podpisu. Wskazuje jedynie, że jego wsparcie byłoby pożądane, co przecież jest elementem jego działalności. Kościół Katolicki w swoich działaniach nigdy nie „każe”, a jedynie „nawołuje, prosi” – na takim podejściu oparte działanie Kościoła, który próbuje wzbudzać w człowieku to co dobre, ale pozostawia mu ostateczną decyzję.
I znowu Kaja Godek…
Materiały prasowe dot. zbierania podpisów w parafiach opublikowane zostały w portalach takich jak Gazeta.pl czy OKO.press. Media te wyrażają zbulwersowanie treścią projektu, nazywając ją „dyskryminującą” i „homofobiczną”, a za winowajcę całego zamieszania uznają Kaję Godek – członka Zarządu Fundacji Życie i Rodzina, która jest twarzą akcji „Stop LGBT”, a której działania są dla obu redakcji widocznie uciążliwe (co widać po ilości artykułów, w której media te całkowicie negatywnie ustosunkowują się do inicjatyw prowadzonych przez Kaję Godek). Zauważono oczywiście, że działania Episkopatu w tej sprawie to „oburzające”, ale nie wspomniano czym powodowane są proponowane w projekcie ograniczenia (o czym więcej informacji tutaj), jednocześnie przeprowadzają atak na działaczkę oraz parafie, które wzięły udział w zbieraniu podpisów.
Polowanie na czarownice czas zacząć…
W materiale dostępnym jedynie dla fanów serwisu OKO.press (niedostępnym bez rejestracji w serwisie – jak na obrazie wyżej) opublikowano listę parafii, w których przy pomocy wyszukiwarki internetowej znaleziono informację o prowadzeniu zbiórki podpisów. Ponadto podano odnośniki do większej listy takich parafii stworzonej przez twórców Atlasu Nienawiści (mapy piętnującej polskie samorządy sprzeciwiające się negatywnym oddziaływaniom ideologii LGBT). Doprowadza się więc w imię obrony własnych praw obywatelskich do piętnowania parafii (a z nimi księży i wiernych) ze względu na odmienne poglądy i wspierane w sposób zgodny z prawem inicjatywy. Okazuje się, że legalne jest zbieranie podpisów pod różnymi inicjatywami podczas pochodów środowisk LGBT takich jak słynne Marsze Równości, ale wątpliwości wzbudza zbieranie podpisów w parafiach.
Największe zbulwersowanie wywołał jednak fakt ogłoszenia na stronie internetowej jednego z oddziałów Straży Granicznej w zakładce dot. kaplicy, informacji w ramach ogłoszeń duszpasterskich o trwającej inicjatywie i prowadzonej w niedzielę w kaplicy zbiórce podpisów. Oświadczenie w tej sprawie skierował do redakcji Gazeta.pl rzecznik prasowy oddziału, w którego treści znalazła się informacja, że „zgodnie z porozumieniem zawartym między Komendantem Głównym SG i Biskupem Polowym WP w sprawie organizacji i funkcjonowania katolickiego duszpasterstwa w Straży Granicznej, współdziałanie pomiędzy poszczególnymi podmiotami strony świeckiej i duchownej odbywa się na zasadzie współpracy”. Zdaje się być oczywiste, że oficerowie Straży Granicznej nie mogą przecież wpływać na działalność kapelana kaplicy i tym samym cenzurować publikowanych przez niego ogłoszeń. Po raz kolejny warto w tym miejscu przywołać Konstytucję, ponieważ byłoby to wykroczenie przeciwko prawom człowieka, a dokładniej tych dot. wiary czy wolności słowa, które w treści ustawy zasadniczej są zawarte.
Wiecznie to samo…
Zawsze, analizując sytuację dot. rzekomego łamania jakichkolwiek praw osób należących do mniejszości, którą łączą postulaty związane z ideologią LGBT lub przyglądając się rzekomym nadużyciom popełnianym przez Kościół Katolicki, na jaw wychodzi ogrom złości, mowy nienawiści i ignoranckiego podejścia do praw innych osób, który charakteryzuje środowiska lewicowe. Okazuje się, że pewien charakterystyczny rodzaj antyklerykalizmu połączony z rozpalanymi wciąż na nowo falami nienawiści do ludzi o poglądach tradycyjnych, konserwatywnych, całkowicie zamyka oczy na prawa drugiego człowieka, w tym na jego prawo do moralnego życia, wolności wyznania i sumienia oraz poszanowania jego prawa do inicjatywy obywatelskiej.
Michał Naszkiewicz
Źródła: