Redaktor naczelny „Krytyki Politycznej” Sławomir Sierakowski, który relacjonował protesty na Białorusi, zamieścił na mediach społecznościowych zdjęcie łuski od naboju z napisem „Made in Poland”. W swoim wpisie zasugerował, że „Polsce grozi międzynarodowa kompromitacja”. W info-sferze natychmiast pojawił się wysyp fake newsów o rzekomej sprzedaży przez Warszawę broni na Białoruś. Zarówno Ministerstwo Obrony Narodowej RP, jak i prawdopodobny producent amunicji, prywatna firma FAM Pionki, zaprzeczyły informacji o eksporcie broni i nabojów do Mińska. W Polsce użyto też zdjęcia z demonstracji na Białorusi sugerując, że to rzekomo relacja z Warszawy.

Wraz z eskalacją wydarzeń na Białorusi związaną z brutalnym działaniem służb Aleksandra Łukaszenki wobec protestujących obywateli, w polskich mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się różne fake newsy powiązane z tymi wydarzeniami. Jedno ze zdjęć obrazujących rzekomo pacyfikację działaczy LGBT w Polsce przez policję okazało się w istocie zdjęciem autorstwa białoruskiego dziennikarza, który relacjonował protesty za naszą wschodnią granicą. Na zdjęciu uwiecznił bitą i duszoną przez białoruskich tajniaków kobietę. Udostępnione w Polsce zdjęcie z mylącym podpisem zweryfikował sam facebook – obecnie post jest oznaczony kategorią „Fałszywa informacja – Sprawdzone przez niezależnych weryfikatorów informacji”. Post został wcześniej podany 1700 razy. Mało tego, autor zdjęcia, dziennikarz Franak Viacorka opatrzył swoje właściwe posty nagraniem video, nie ma więc wątpliwości, że w polskim przypadku była to manipulacja. Zdecydowanie jednak głośniejszym tematem w mediach okazała się dyskusja nad faktem czy Polska eksportuje broń albo amunicję na Białoruś?

Redaktor naczelny „Krytyki Politycznej” Sławomir Sierakowski, które relacjonował protesty na Białorusi zamieścił na mediach społecznościowych zdjęcie łuski od naboju z napisem „Made in Poland”. W swoim wpisie zasugerował, że „Polsce grozi międzynarodowa kompromitacja”.

W infosferze natychmiast pojawił się wysyp fake newsów o rzekomej sprzedaży przez Warszawę broni na Białoruś. Zarówno Ministerstwo Obrony Narodowej RP, jak i producent amunicji, prywatna firma FAM Pionki zaprzeczyły informacji o eksporcie broni i nabojów do Mińska. Polskie państwo nie mogło być stroną takiej transakcji, ponieważ FAM Pionki nie jest częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To prywatny niezależny podmiot, ale z uwagi na to, iż internauci zaczęli opisywać amunicję jako prawdopodobnie pozostałość po nabojach ostrzegawczo-ślepych ONS-2000, produkcji właśnie tego koncernu, firma wyraźnie się odcięła od spekulacji dotyczących eksportu. W wystosowanym specjalnie oświadczeniu czytamy:

„Fam-Pionki nie  dokonywała sprzedaży tego rodzaju  amunicji  do  jakiegokolwiek  kraju objętego embargiem na obrót bronią lub amunicją – w szczególności na Białoruś – tak  przed  jak  i  po wprowadzeniu embarga”

http://fam-pionki.pl/media/upload/files/29a9bafba262ebe0d8da866fb54feb9b.pdf

Ponadto sprzedaż broni i amunicji jest koncesjonowana oraz prześwietlana przez odpowiednie służby i urzędy. Przypominamy, że od 2011 Białoruś jest objęta embargiem – o czym wspomina Zarząd FAM Pionki w oświadczeniu – między innymi na broń, amunicję oraz technologie wojskowe i policyjne. Embargo zostało przedłużone i jest w mocy. Paradoksalnie, przez białoruski rząd Warszawa jest z kolei oskarżana o inspirowanie protestów. Aleksander Łukaszenka stwierdził, iż uczestnikami protestów „sterowano z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech”. Jest to kolejny fake news. A zatem mimo, iż protesty mają miejsce na Białorusi to Polska jest często ofiarą fake newsów związanych z tymi wydarzeniami, a manipulacje uderzają w Warszawę z różnych stron.

Michał Bruszewski

Źródła:

http://fam-pionki.pl/media/upload/files/29a9bafba262ebe0d8da866fb54feb9b.pdf

https://www.tvp.info/49349061/lukaszenka-oskarza-polske-protestujacych-nazywa-owcami-ktore-nie-rozumieja

https://www.tvp.info/49370603/stanowczo-dementujemy-mon-o-amunicji-uzywanej-na-bialorusi

fot. pixabay