Stworzenie wojskowych oddziałów Unii Europejskiej wiąże się z kluczowym pytaniem: kto będzie owym legionem dowodził? W zduplikowanym zmilitaryzowanym europejskim NATO-bis, bez USA, bez wątpienia prymat odegra największe państwo UE – Republika Federalna Niemiec.
„Po odsunięciu PiS od władzy staniemy się liderem projektu tworzenia europejskiej obronności. Będziemy dążyć do zwiększenia europejskich funduszy na obronę i stworzenia Legionu Europejskiego, złożonej z ochotników jednostki podległej instytucjom unijnym. #BezpiecznaPolska” – stwierdził Radosław Sikorski https://twitter.com/sikorskiradek/status/1385905303875633154
Unia Europejska, będąca konglomeratem często sprzecznych ze sobą geopolitycznych kierunków różnych państw członkowskich, mogłaby odegrać faktycznie pozytywną rolę – ale w ułatwianiu pomocy humanitarnej. Od czasów Kennedy’ego funkcjonował projekt Korpusu Pokoju, który pomagał młodym Amerykanom w służbie charytatywnej na całym świecie. Jeżeli dodamy do tego zaszłości historyczne w postaci zaangażowania państw tzw. „starej Unii” w erę kolonizacji – Europejski Korpus Pokoju byłby w jakimś sensie dziejową sprawiedliwością. Państwa owe ustami swoich przedstawicieli nieustannie o tym mówią, więc mogłyby przejść od słów do czynu. Znając trendy wydawania unijnych pieniędzy na wszelkiej maści pseudonaukowe głupoty (badania o spuszczaniu wody w sedesie, schodzeniu po drabinie czy podawaniu na obiad robaków) pomoc humanitarna może komukolwiek pomóc (chyba że jej podziałem zajmować by się mieliby Ci sami eksperci, którzy stwierdzili że ślimak jest rybą).
Już teraz Bruksela, choć w niewystarczającym stopniu, jest zaangażowana w pomocowe projekty, więc zamiast uzbrojonego Legionu lepiej by było wyposażyć lekarzy, którzy pomogliby biednym pacjentom na całym świecie. Gdyby jednak Unia Europejska będąca multilateralnym stowarzyszeniem państw członkowskich uzyskała własną armię – domknęłaby to proces zamieniania się jej w superpaństwo – armia jest w istocie jednym z zasadniczych atrybutów państwowości. Piłatów umywających ręce, czy zdradzających Judaszów w światowej polityce nie brakuje. Proces cywilizacyjnego butwienia przedziwnie przypomina ten z czasów ostatnich Cezarów – więc co? Brakuje tylko Legionu i Kohorty. Oczywiście taki Legion Europejski byłby narzędziem w rękach tych, którzy mogliby mu wydawać rozkazy. To, że nie byłby pod komendą polskiego twórcy, łatwo przewidzieć, ponieważ pod hasłem „europejskiej obronności” nie mieszczą się niestety tylko postulaty Europy Środkowo-Wschodniej (słuszna i konieczna obrona przed Rosją). Gdzie była „europejska obronność” skoro zgodzono się na projekt Nord Stream?
mb/twitter.com
fot.pixabay