Do niedawna kwestia odpowiedzialności prawnej twórców internetowych za komentarze internautów pozostawała sprawą niepewną. Jako że to zagadnienie w sposób bezpośredni łączy się z wolnością słowa, a jednocześnie dotyczy coraz bardziej popularnej działalności internetowej, temat pozostawał jeszcze bardziej gorący. Do pewnego przełomu doszło niedawno dzięki stanowisku Europejskiego Trybunałowi Praw Człowieka.  ETPCz zajął się sprawą polskiego blogera. Jak jednak często bywa w prawie, nic nie pozostaje biało czarne. W niniejszym artykule zachęcam do zaznajomienia się z niuansami odpowiedzialności twórców internetowych, za aktywności komentatorów.

Pixabay

Tłem dla całej wspomnianego postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka okazała się sytuacja, mająca miejsce dekadę temu, w trakcie wyborów samorządowych w małej miejscowości Ryglice k. Tarnowa. Andrzej Jezior, radny z gminy Ryglice, jest autorem lokalnego bloga, w którym porusza tematy związane ze swoim miejscem zamieszkania. Część wpisów blogera ma charakter polityczny i jest związana z krytyką władz samorządowych. W trakcie kampanii wyborczej poprzedzającej wybory samorządowe roku 2010, pod jednym z zamieszczonych na blogu artykułów, doszło do powszechnego w Internecie zjawiska, czyli „hejterskiego” komentarza wymierzonego w ówczesnego burmistrza Ryglic. Komentator zarzucał walczącemu o reelekcje burmistrzowi szereg przestępstw, a także przynależność do bandyckiej rodziny. Przedstawiane w komentarzu zarzuty miały typowo „hejterski” charakter i były pozbawione odniesienia w rzeczywistości. Właściciel bloga tego samego dnia usunął zniesławiający komentarz. Bloger podobnie postępował z kolejnymi „hejterskimi” komentarzami, które były publikowane w jego części Internetu. Co więcej, w celu ograniczenia opisanego procederu, bloger wprowadził tymczasowy wymóg zalogowania się przed dodaniem komentarza. Z dodatkowego wymogu zrezygnował po obserwacji, że czytelnicy w zdecydowanej większości przestali zostawiać swoje komentarze.

Pomimo szybkiej reakcji Andrzeja Jeziora, burmistrz walczący o reelekcje, wytoczył blogerowi proces w trybie wyborczym. Sąd uznał, że Andrzej Jezior jako administrator bloga ponosi pełną odpowiedzialność za opublikowany na nim komentarz. Zdaniem sądów przez to, że nie wymagał od komentujących rejestrowania się ani nie stosował żadnych innych mechanizmów kontroli prewencyjnej w stosunku do ich wpisów, nie dopełnił on swoich obowiązków, polegających na zapobieganiu publikacji zniesławiającej informacji. Sąd nakazał blogerowi przeprosić burmistrza na swoim blogu, zapłacić kwotę 5 tys. zł na rzecz Caritasu, a także obciążył go kosztami postępowania.

Bloger odowłał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w przeciwieństwie do polskich sądów stwierdził, że administrator bloga nie odpowiada za komentarze dodawane przez czytelników. Uznał, że obciążenie blogera odpowiedzialnością stanowiło w tym przypadku nieproporcjonalną ingerencję w swobodę wypowiedzi i mogło wywołać „efekt mrożący i ograniczyć swobodę wypowiedzi w internecie”. Według ETPCz poprzedni wyrok naruszał wolność słowa gwarantowaną w art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Trybunał wziął pod uwagę następujące okoliczności:

  • charakter prowadzonego bloga: autor działał non profit, jego blog traktował o sprawach ważnych dla społeczności lokalnej, a z uwagi na taką grupę docelową – w praktyce miał stosunkowo ograniczony zasięg;
  • fakt, że zniesławiający komentarz nie był bezpośrednią reakcją na wpis blogera: nie można uznać, że w jakikolwiek sposób zachęcał on czy prowokował do jego zamieszczenia;
  • szybka reakcja blogera na bezprawny komentarz, w szczególności niezwłoczne usuwanie go ze strony za każdym razem, gdy się pojawiał;
  • kontekst wypowiedzi atakującej burmistrza: komentarz był „tylko” zniesławieniem, a nie bardziej skrajnym nadużyciem, za które co do zasady Trybunał uznaje np. mowę nienawiści czy nawoływanie do przemocy (taką konkluzję można wyciągnąć, patrząc również na wcześniejsze orzecznictwo Trybunału dotyczące odpowiedzialności pośredników);
  • kwestia możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności autora spornego komentarza: w tym przypadku nie wykazano, aby burmistrz podjął starania, aby tę osobę w ogóle zidentyfikować i rozpocząć przeciwko niej działania prawne. Zamiast tego od razu uderzył w blogera. Nie można więc stwierdzić, że nie było możliwe ukaranie autora komentarza, który w pierwszej kolejności powinien ponosić odpowiedzialność za własne słowa.

Reasumując ETPCz orzekł, że doszło do naruszenia art. 10 EKPCz. Uznał, że Rzeczypospolita Polska powinna wypłacić Andrzejowi Jeziorowi w ciągu trzech miesięcy następujące kwoty, które należy przeliczyć na polską walutę, według kursu z dnia realizacji wyroku: 1250,00 euro oraz każdą kwotę, jaka może być należna z tytułu podatku, za szkodę materialną; 7000,00 euro oraz każdą kwotę, jaka może być należna z tytułu podatku, za szkodę moralną; 60,00 euro oraz każdą kwotę, jaka może być należna z tytułu podatku przez skarżącego, z tytułu kosztów i wydatków.

W związku z powyższym, każda osoba prowadząca bloga na terenie Unii Europejskiej, przy spełnianiu powyższych kryteriów, może czuć się bezpieczna. 

Źródła:

https://sip.lex.pl/#/commentary/587259731/527100/nowicki-marek-antoni-komentarz-do-konwencji-o-ochronie-praw-czlowieka-i-podstawowych-wolnosci-w…?cm=URELATIONS

https://sip.lex.pl/#/act/16795332?unitId=art(10)

https://panoptykon.org/bloger-wolnosc-slowa-wywalczona-w-strasburgu