Na portalach społecznościowych pojawiają się w ostatnim czasie niepotwierdzone informacje o rzekomych „szybkich testach” przygotowanych dla ludzi władzy. Doniesienia rozpowszechniane często przez anonimowych użytkowników powielają także politycy. Kilka tygodni temu zasugerował to Donald Tusk. Ostatnio, wpis podający tego typu informację, udostępnił na Twitterze Radosław Sikorski.
10 kwietnia użytkownik o nicku „Kondominium” zasugerował, że z Ministerstwa Zdrowia do siedziby Prawa i Sprawiedliwości dostarczono prawie tysiąc „szybkich testów”. W kolejnym wpisie nazwał rządzących m.in. „małymi i wrednymi ludźmi”.
Pierwszy z tweedów udostępnił były Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski.
„To by wyjaśniało dlaczego nie odczuwali potrzeby utrzymania dystansu na cmentarzu i na Pl. Zwycięstwa. Czy to prawda, @MZ_GOV_PL?” – napisał europoseł.
To by wyjaśniało dlaczego nie odczuwali potrzeby utrzymania dystansu na cmentarzu i na Pl. Zwycięstwa. Czy to prawda, @MZ_GOV_PL? Na jakiej podstawie prawnej miała miejsce taka ew. przesyłka? Czy takie testy byłyby zgodne z procedurami? Kto zapłacił za domniemane testy? https://t.co/2XCQGsBPji
— Radosław Sikorski MEP 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) April 12, 2020
„Na jakiej podstawie prawnej miała miejsce taka ew. przesyłka? Czy takie testy byłyby zgodne z procedurami? Kto zapłacił za domniemane testy?” – pytał.
Wcześniej podobne teorie sugerował były premier Donald Tusk. Co istotne, polityk sam poddał się testowi mimo braku objawów koronawirusa.
Łatwiejszy i szybszy dostęp do testów dla ludzi władzy niż dla chorych i lekarzy to oblany test z przyzwoitości i demokracji.
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 17, 2020
FiB
tvp.info/twitter.com