Rosyjskie Brygady Sieciowe inaczej zwane farmami botów albo trolli, nieustannie uczestniczą w wojnie informacyjnej Moskwy. Polska także stała się ofiarą geopolitycznego fake newsa prosto z Rosji. Kłamstwa rodem z Kremla mogą dotykać spraw gospodarczych, społecznych i międzynarodowych. Eksperci twierdzą, że w dobie pandemii COVID-19 aktywność trolli wzrosła, a do dezinformacji włączył się także znany geopolityk i doradca Kremla Aleksander Dugin.
Okres pandemii Covid-19 unaocznił jak wielką skalą jest problem zasypywania sieci przez fake newsy i manipulacje. Jest to element wojny informacyjnej znanej ludzkości od niepamiętnych czasów, by przypomnieć chińskiego generała Sun Zi, który o tym pisał w VI p.n.e albo tzw. depeszę emską, czyli wiadomość od niemieckiego cesarza, tak zmanipulowaną przez kanclerza Bismarcka, że stała się pretekstem do wygranej ostatecznie przez Niemców wojny z Francuzami w 1870 roku. Samo słowo „dezinformacja” ma konotację sięgającą carskiej Ochrany, a w 1923 roku już czerwona Rosja w ramach OGPU (Czeka) miała wydział „dezinformacji, specpropagandy i sabotażu”. Obecnie mówimy jednak o zupełnie innej skali niż kiedyś, w dobie powszechnej cyfryzacji wojna informacyjna (lub dezinformacyjna) w Internecie stała się kluczowym poligonem. Kiedyś „fejki” były instrumentami włączonymi do większego działania, dzisiaj stają się działaniem samym w sobie. Fake newsy uderzające w państwowe spółki mogą osłabić notowania na giełdzie, a korzyści z tego wyciągnął państwa ościenne. Widzimy to zwłaszcza w strategicznych sektorach takich jak sprzedaż surowców. Jak powiadają nieznajomość prawa szkodzi – więc i prawo jest ogromnym polem do nadużyć w Internecie, wystarczy że w eter pójdzie „fałszywka” bazująca na ludzkim strachu i mamy gotową informacyjną katastrofę.
Przestrzegałbym przed traktowaniem fake newsów tylko jako elementu politycznych zagrywek czy żartów anonimowych internautów. Bagatelizowania problemu. Być może są fake newsy wagi „piórkowej”, ale są i „superciężkiej” – by użyć sportowej terminologii. W świetle badań wiadomo już dzisiaj, że fake newsy są często elementem akcji organizowanych na zakrojoną skalę, a nawet operacji wojennych. Wojnę dezinformacyjną traktuje się jako element wojny hybrydowej – podobnie jak zamachy terrorystyczne. Pierwsze skrzypce gra tutaj Federacja Rosyjska, której tzw. Brygady Sieciowe (lub farmy trolli) są obiektem dogłębnych analizach zachodnich think-tanków oraz instytucji. Eksperci z serwisów EUvsDisinfo oraz StratCom Task Force na początku pandemii ostrzegali wprost przed rosyjskimi fakenewsami. Dla osób zajmujących się dziennikarstwem śledczym czy fact-checkingiem nie było to zaskakujące. Już dwa lata temu Financial Times pisał o weryfikacji kont pod względem wiarygodności na mediach społecznościowych prowadzonych przez osoby powiązane z znaną rosyjską brygadą trolli z Internet Research Agency. Aktywność ich działalności rośnie wraz z okresami kryzysów – pokazała to wojna na Ukrainie, w Syrii czy obecnie czas epidemii. Polska była ofiarą fake-newsa na samym początku pandemii, gdy Rosjanie kolportowali fałszywą informację jakoby Warszawa nie przepuściła rosyjskich samolotów z pomocą dla Włoch. Pamiętamy jakie emocje budziła wówczas sprawa pomocy dla cierpiących Włochów. Kłamstwo zdemontował polski MON. Ministerstwo Obrony Narodowej RP pisało – „Strona rosyjska nie składała wniosku o wlot w polską przestrzeń powietrzną. Lot odbywał się via Rosja, Turcja, Grecja, Albania i Włochy”. Fake-newsa rosyjskiej strony obnażyła także Polska Agencja Żeglugi Powietrznej: „nie jest prawdą, jakoby polska przestrzeń powietrzna została zamknięta dla samolotów z Rosji” (…) „Przestrzeń powietrzna nad Polską jest otwarta, sprawnie zarządzana i bezpieczna. Ruch tranzytowy nad Polską odbywa się przez cały czas”.
W obszarze rosyjskich manipulacji uaktywnił się kremlowski geopolityk Aleksander Dugin. Na portalu geopolityca.ru znalazł się artykuł Dugina przetłumaczony przez Mateusza Piskorskiego. Jego rozważania o koronawirusie uzupełnia takim warunkowaniem: „jeśli okaże się – a ku temu wszystko zmierza – że wirus został wyprodukowany jako broń biologiczna w „twierdzy liberalizmu”, czyli w Stanach Zjednoczonych”. Oczywiście nie ma dowodów na to by twierdzić, że COVID-19 to broń biologiczna, a tym bardziej, iż jest dziełem Waszyngtonu – jak sugeruje Dugin. Mimo to syn sowieckiego generała wywiadu „wrzuca” w przestrzeń manipulacje będące stałym lejtmotywem polityki Moskwy. Nie trudno zauważyć, że ofiarami takich fake newsów są państwa NATO – Polska i USA.
Ciekawą ocenę polityki Rosji znajdujemy w raporcie Fundacji Pułaskiego pt. „Rosyjska wojna dezinformacyjna przeciwko Polsce”. „O ile staraniem rządów demokratycznych była i jest rozbudowa Internetu, po to, aby społeczeństwo miało do niej jak najszerszy dostęp, to na Kremlu postanowiono zainwestować w tworzenie toksycznych treści, mających użytek polityczny. Inwestycje te pozwalają na zagęszczenie środowiska internetowanego wokół haseł przydatnych dla polityki Kremla oraz oddziaływanie na wybrane grupy lub jednostki w celu zdobycia ich poparcia lub wsparcia dla własnych agentów wpływu” – czytamy w konkluzji dokumentu. Przed fact-checkerami, więc ogrom pracy by weryfikować „toksyczne treści”.
Michał Bruszewski
Źródła: defence24/telewizjarepublika/sprawdzimy.info/gov.pl/tvp.info/geopolityca.ru/pulaski.pl
Fot. pixabay